środa, 7 sierpnia 2013

Przepraszam, dziękuję, zawieszam.....

Hej, chciałam Was na początek strasznie przeprosić, że przez tak długi okres czasu się nie odzywałam. Zalałam klawiaturę herbatą jakiś miesiąc temu i dopiero dzisiaj kupiłam nową (tak, wiem, dłużej nie mogłam). Zepsuły mi się niektóre klawisze i w sumie wcale nie można było na niej funkcjonować, więc korzystałam z telefonu, a przez telefon rozdziału nie napiszę niestety ;c Także chciałam Was za to bardzo przeprosić, nie miałam jak pisać rozdziałów
Chciałam Wam jeszcze strasznie podziękować że byliście ze mną i czytaliście tego bloga, ponieważ naprawdę lubiłam pisać i starałam się, żeby Wam się podobało, przy czym miałam o robić i cieszę się, że miałam tego bloga mimo wszystko :)
Niestety przestaliście wchodzić, czytać. Kiedyś miałam po dwadzieścia wyświetleń dziennie, a dzisiaj ma tylko dwa. Nie komentujecie, nie pytacie o rozdziały. Zdecydowałam się zawiesić moje opowiadanie. Bo w sumie dużego sensu nie ma, żebym pisała to wszystko dla siebie...
Jeszcze raz bardzo dziękuję Wam, że po prostu byliście. Może nie wszyscy to przeczytają, ale naprawdę jestem wdzięczna wszystkim. :)

Dziękuję jeszcze raz i życzę Wam wszystkiego dobrego miśki <3
Jus.



poniedziałek, 10 czerwca 2013

Rozdział 10

-Aleeeeeeeex- do moich uszu dobiegł głośny krzyk Emily. Z niechcenia otworzyłam oczy. Chwila. Wróć.
Dlaczego ona w ogóle jest w domu? Dlaczego nie jest z Zaynem nad jeziorem? Może wcześniej wróciła?
- Wróciliście już? Jak było? Zayn u siebie? Opowiadaj wszystko!- powiedziałam z nadzieją, że z tego co mi powie dowiem się wszystkiego.
- Skąd wróciliśmy? Jaki Zayn?- zamurowało mnie.
- No byłaś przecież razem z Zaynem nad jeziorem. Jak było?
- Ty się dobrze czujesz?- zapytała Emily.
- No tak. Pytam poważnie.
- Ale ja nie znam żadnego Zayna. Nie byłam nad żadnym jeziorem. Byłam cały czas tutaj. Alex, wszystko w porządku?- no przecież była z Zaynem. Co jest n ie tak do cholery?!- Musiało Ci się to przyśnić. Musiał to być bardzo realistyczny sen.
- Chyba tak.- uśmiechnęłam się lekko- to co dzisiaj jest?
- Dzisiaj jest piątek, 21 marca. Pierwszy dzień wiosny i jak na wiosnę przystało, świeci słońce. 
- Czyli idziemy na uczelnię?- zapytałam jeszcze.
- Tak, przynajmniej ja, bo nie wiem, czy ty zdążysz.
Wyczołgałam się z łóżka. To wszystko było dziwne. No cóż. Sen jak sen. Pewnie każdej Directionerce się coś takiego zdaża. Udałam się do łazienki i wzięłam szybki prysznic. Następnie owinęłam swoje nagie ciało ręcznikiem, umalowałam się, uczesałam oraz poszłam do siebie, żeby wybrać coś do ubrania. Przebrałam się, po czym zjadłam batonika i razem z Emily, która ubrała się jak na lato, na szczęście przebrała się. Co ja z nią mam. 
Spóźniłyśmy się na zajęcia, ponieważ w mieście były korki i autobus się spóźnił. Fajnie. A więc wbiegłam do sali, w której miałam zajęcia.



*Emily*
Alex się spóźniła. Haha pokraka. No ale ja też, więc nie tylko ona jest pokraką. Udałam się do mojej klasy i  rozpoczęła się kłótnia z wykładowcą. Boże.
- Dzień dobry, przepraszam za spóźnienie.
- O! Pani Williams zaszczyciła nas swoją obecnością! Jak miło!- wyczuwacie ten sarkazm?
- Powiedziałam 'przepraszam', więc nie wiem o co teraz chodzi...
- Nie wiem, czy zauważyłaś, ale to są studia, nie gimnazjum! Tu nie możesz sobie przychodzić w kratkę, albo jeszcze inaczej. Nie jedna osoba marzy, aby się dostać do takiej szkoły, a ty to sobie lekceważysz!
- Jezu, tylko raz się spóźniłam. Nie mam pojęcia o co taka drama.
- A to kiedy chodziłaś w kratkę? Ciekawe co na to Twoi rodzice, kiedy się dowiedzą, że olewasz studia.
- Moi rodzice nie mają nic do tego. Jestem pełnoletnia i mogę robić co chcę.
- Ale nie możesz już tu przychodzić i twoja pełnoletność wcale a wcale w tym ci nie pomaga!
Stanęłam jak wryta. Nie wiedziałam co powiedzieć.
- Nie może mnie pan tak po prostu wyrzucić za jedno spóźnienie.
Łzy wypełniły moje oczy.
- Mogę wszystko. Wiesz ile osób marzy, żeby tu studiować?! Nawet sobie sprawy nie zdajesz co zaprzepaściłaś. proszę opuścić klasę i obiekt.
- W dupę z takim nauczycielem. Nigdy pana nie lubiłam. Żegnam.
Wyszłam z sali, po czym wybiegłam z budynku uczelni. Wsiadłam w pierwszy lepszy autobus, wkładając słuchawki w uszy i wsłuchując się w dzwięki muzyki wydobywające się z mojego iPoda.

*Alex*
W sali nie odbywał się żaden układ. To było dziwne ponieważ wykładowca przeważnie zaczynał wcześniej, a tym razem ja jestem spóźniona. Wszyscy siedzieli jakby w kole a w środku był uczeń, który skądś mi się kojarzył, ale nie mogłam zorientować się skąd. Chwilowo odwróciłam uwagę od tego chłopaka i wszyscy spojrzeli się na mnie, kiedy powiedziałam przyzwoite "przepraszam za spóźnienie". Ujrzałam wtedy dokładne rysy chłopka. W klasie była cisza, niczym w opuszczonym mieście, w którym nikt nie mieszka, ponieważ jest zbyt zniszczone. Chłopak był cholernie przystojny. Widać, że był znany. Tylko skąd go znałam? Blondyn, włosy na żel? Już wiem. One Direction. Zespół, za którym szaleję. Ku zdziwieniu wyglądał zupełnie inaczej w realu niż w moich snach. Nic.Podeszłam do nauczyciela i zapytałam się, czy tak będą wyglądać dzisiejsze lekcje, to znaczy, że blondyn opowiada o swoim niezwykłym życiu. Kiedy odpowiedział, że tak, zapytałam się, czy jestem potrzebna na tych lekcjach, po czym opuściłam budynek. Postanowiłam wrócić do domu. Wypakowałam wszystko, co miałam z torby i zastąpiłam to iPodem, komórką, portfelem, następnie zabrałam deskorolkę i udałam się do parku.

-----

*Emily*
Otworzyłam oczy. Byłam w autobusie. I po mojej chęci do życia bez problemu mogłam stwierdzić, iż zasnęłam i nie mam bladego pojęcia gdzie się znajduję. Bez namysłu pobiegłam do kierowcy.
- Yhm.. Przepraszam bardzo. Bo ja jakby zasnęłam. Mógłby mi pan powiedzieć gdzie jesteśmy?
- Jesteśmy niedaleko Londynu w Southwark.
- Dziękuję.
Wysiadłam. Boże, co ja mam teraz zrobić? Zaczęłam przeszukiwać torbę, po czym wyciągnęłam iPhone'a. Bez wahania wybrałam numer Alex i czekałam.

 Nie masz wystarczająco środków na koncie, aby zrealizować połączenie. Prosimy doładować swoje konto.

Cholera. Jestem w czarnej dupie.
Włączyłam dźwięk w telefonie i usiadłam na huśtawce w jakimś placu zabaw, czekając na sygnał od kogokolwiek. W końcu zaczną się o mnie martwić. Muszą...

*Alex*
Odpychałam się prawą nogą, przekładając ciężar ciała na lewą, która kierowała deskorolką i jechałam między drzewami w parku w Londynie. Uwielbiam takie spędzanie czasu. W pewnym momencie usłyszałam donośny krzyk mojego imienia. Momentalnie się odwróciłam, po czym straciłam panowanie. Poczułam tylko uderzenie i białe światło.





~~~~~~~~~~~~~~
Bardzo przepraszam Was za tak długą przerwę, ale albo klawiatura mi się zapsuła, albo miałam nawał sprawdzianów, albo nie miałam sił ani czasu, albo zero pomysłów. Generalnie to taki zwrot akcji i ten sen może nie jest najlepszym pomysłem, ale mimo wszystko to moje opowiadanie, co nie? Chciałam Was jeszcze poinformować, że mam inny adres Twittera, więc proszę, żeby każdy kto chce wiedzieć o rozdziale musi się podpisać w komentarzu. Mam nadzieję, że będziecie ze mną cały czas, mimo iż na spory czas Ws zostawiłem <3 <3 <3

czwartek, 4 kwietnia 2013

Macie tutaj malutki teścik
Weź karteczkę i długopis: ♥
1. Napisz imię osoby płci przeciwnej.
2. Który kolor najbardziej lubisz: czerwony, czarny, niebieski, zielony czy żółty?…
3. Pierwsza litera twojego imienia?
4. Miesiąc urodzenia?
5. Który kolor bardziej lubisz czarny czy biały?
6. Imię osoby tej samej płci.7. Ulubiony numer?
8. Wolisz jezioro czy morze?
9. Napisz życzenie (możliwe do spełnienia!).
Skończone – zobacz poniżej:
Odpowiedzi1. Kochasz tę osobę.
2. Jeżeli wybrałaś /eś:Czerwony – twoje życie jest pełne miłości.
Czarny – jesteś konserwatywna /y i agresywna /y
.Zielony – twoja dusza jest zrelaksowana i jesteś osobą na luzie.
Niebieski – jesteś spontaniczna /y i kochasz całusy i pieszczoty tych, których kochasz.
Żółty- jesteś bardzo szczęśliwą osobą i udzielasz dobrych rad tym, którzy są w dołku.
3. Jeżeli pierwsza litera twojego imienia jest:
A-K – masz w sobie dużo miłości, którą ofiarujesz bliskim i przyjaciołom.
L-R – Próbujesz cieszyć się życiem na maxa a twoje życie uczuciowe wkrótce rozkwitnie.
S-Z – lubisz pomagać innym a twoje przyszłe życie uczuciowe wygląda bardzo dobrze
.4. Jeśli urodziłaś /eś się w:
Styczeń – MarzecRok minie ci bardzo dobrze i odkryjesz, że zakochasz się w kimś zupełnie nie oczekiwanym.
Kwiecień – czerwiecTwój związek (uczuciowy) jest bardzo silny, będzie trwał długo i pozostawi wspaniałe wspomnienia na zawsze.
Lipiec- wrzesieńBędziesz mieć wspaniały rok i doświadczysz dużą zmianę w życiu na lepsze
.Październik – grudzieńTwoje życie uczuciowe nie będzie zbyt wspaniałe, ale w końcu odnajdziesz swoją bratnią duszę.
5. Jeśli wybrałaś /eś
Czarny: twoje życie obierze inny kierunek, co będzie dla ciebie bardzo korzystne i bardzo cię to ucieszy.
Biały : Będziesz mieć przyjaciela, któremu można będzie całkowicie zaufać i zrobiłby dla ciebie wszystko, ale ty możesz sobie z tego nie zdawać sprawy.
6. Ta osoba jest twoim najlepszym przyjacielem.
7. To jest ilość twoich bliskich przyjaciół w twoim życiu.
8. Jeśli wybrałaś /eś:Jezioro: Jesteś lojalnym przyjacielem i kochanką /iem.Morze: Jesteś bardzo spontaniczna /y i lubisz zadowalać ludzi.
9. To życzenie spełni się tylko wtedy, gdy wstawisz ten test do 5 innych klubów w ciągu jednej godziny. Jeśli wyślesz je do 10 klubów spełni się przed twoimi następnymi urodzinami.

sobota, 16 marca 2013

Rozdział 9

Otworzyłam oczy. Byłam wtulona w śpiącego obok mnie Harrego. Mimowolnie się uśmiechnęłam. Postanowiłam nie wstawać jeszcze i nie budzić Stylesa, tylko poleżeć trochę i pomyśleć. Zamknęłam oczy i zaczęłam zastanawianie się, czy my w ogóle jesteśmy ze sobą. Chyba tak, ale nikt oficjalnie tego nie potwierdził. Ziewnął sobie. Jak sodko. Spojrzałam na zegarek: 10.00. Boże, już? Koniec lenistwa, wstaję. Wyczołgałam się z łóżka i udałam prosto do łazienki. Umyłam się, umalowałam i ubrałam. Może czas już, aby obudzić Stylesa? Bez wahania poszłam do mojego pokoju i rozpoczęłam pobudkę.
- Wstajemy Harry, nowy dzień już nadszedł. Nie ma sensu go marnować. Wstawaj.- szeptałam Harremu do ucha. Ale ten ni. Boże, gorzej niż z małym, dzieckiem.- Harry rusz się!- powiedziałam donośniej i uderzyłam go poduszką. Jak do ściany. Nawet poduszka nie pomogła. Trudno. Udałam się do kuchni, żeby zacząć robić śniadanie. Wygrzebałam z lodówki składniki aby zrobić kanapki. Wzięłam chleb, posmarowałam go masłem, nałożyłam na niego dżem itd, ale Harry dalej się nie pojawiał. Koniec ze spaniem. Będę brutalna.
- Harry, wstajesz czy ci pomóc?
No answer.
- Harry! Mówię to raz, jeśli teraz nie otworzysz oczu, i jeżeli nie wyjdziesz z łóżka o co cię grzecznie proszę to... To wyciągnę cię siłą, ostrzegam!
Boże no nic... Zaraz zwariuję. Pobiegłam do kuchni,             zabrałam butelkę z wodą i wylałam całą jej zawartość na Lokersa. Otworzył oczy.
- Masz dziesięć sekund na ucieczkę.                                                                      
- A wyjdziesz z łóżka w dziesięć sekund? Jest 10.30.
- Bardzo śmieszne. A tak na serio?
- Harry, ja mówię poważnie.- momentalnie jego oczy się powiększyły. Chłopak wybiegł z łóżka w stronę łazienki. Uśmiechnięta ja usiadłam przy stole w jadalni wlewając herbatę do kubków. Loczek wpadł do kuchni mówiąc:
- Na pewno jest po dziesiątej? Nie sprawdziłaś czegoś źle?
- Już pewnie jest za piętnaście jedenasta. A co?
- Mamy spotkanie z managerem. Boże, spóźnię się.
- Przecież dzisiaj niedziela. W weekendy też pracujecie?
- Nie, to znaczy, wyjątkowo mamy rozmówić się z nim i obgadać coś. Nie powiedział nam co. 
- Harry, zjedz jak człowiek i dopiero cię wypuszczę. 
- Alex, nie mogę. W sadzie powinienem być już w samochodzie. Muszę iść.
- To weź w rękę te kanapki. Po to je zrobiłam. A tak poza tym to jesteś cały mokry.
Chłopak wziął do ręki kanapkę i wybiegł z mieszkania. No tak, ja sama w domu. Dom pusty. Nie ma co robić. Mam pomysł. Wyciągnęłam telefon i wybrałam numer do mojej siostry.
- Hej Meg. Masz czas?
- Tak, do 15 mam czas, chcesz się spotkać?
- Czytasz mi w myślach? Tak może za piętnaście minut na mieście?
- No to do zobaczenia!
Świetnie, możemy obgadać wyjazd do Polski. 

Siedziałyśmy już w kawiarence popijając kawę. Megan siedziała naprzeciwko mnie w letniej sukience w kwiaty oraz turkusowych szpilkach na platformie. Jak zawsze miała starannie wykonany kucyk oraz dość wyzywający makijaż. Jakby nie patrzeć sporo się różniłyśmy. Ona lubiła szpilki, a ja trampki, ona lubiła sukienki, a ja dresy, ona lubiła ody truskawkowe, a ja czekoladowe. Dobra mniejsza z tym. Po prostu się różnimy. 
- Mama chciała żebyśmy przyjechały.- powiedziałam biorąc łyk shake'a ze Starbucksa.
- No tak, możemy nawet teraz zamówić bilety przez internet, tylko kiedy ci pasuje?
- Hmm... teraz mam luzy na studiach, bo niedługo koniec roku. To może jakoś w przyszłym tygodniu?
- W sumie to u mnie na studiach też jest luz, więc myślę, że będzie okej. Zamawiamy?
- Jasne.
Zamówiłyśmy dwa bilety na piątek i powiadomiłyśmy mamę o przyjeździe. Następnie udałyśmy się w stronę parku. Szłyśmy alejkami.
- Co studiujesz?- spytała mnie Meg.
- Medycynę. Dokładnie to pierwszy rok, ale potem mam zamiar zacząć pediatrię. A ty?
- Ja modeling. Kocham to.
Do Meg ktoś zadzwonił.Musiała gdzieś iść. Ja też udałam się do domu.
Jak zwykle. Puste mieszkanie. Emily z Zaynem nad jeziorem, Harry w pracy. Kurcze, nudy. Może zadzwonię do Em? Tak, właśnie tak zrobię.
Wyciągnęłam telefon i wybrałam numer do mojej przyjaciółki.
- Halo?- usłyszałam głos... Zayna?
- Uhm, cześć Zayn, tu Alex. Jest tam gdzieś Emily?
- No, Emily się szykuje na plażę w tym momencie. Przekazać jej coś?
- Przekaż tylko, że dzwoniłam.
- Okej spoko.
- No to miłej zabawy.
- Dzięki pa.
Rozłączyłam się. Czyli dupa. Nie miałam co robić, więc postanowiłam posprzątać. Włączyłam głośno piosenkę One Direction 'c'mon c'mon' i zaczęłam zabawnie sprzątać, tańcząc w rytm muzyki.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Ogólnie to tak pustej głowy do pisania bloga nie miałam już dawno. Zero pomysłów i ten też wyszedł tak do bani. Napisałam dzisiaj tylko z perspektywy Alex, ale to tak jednorazowo, bo nie mam pomysłów. Ostatnio rzadziej jestem na komputerze co łączy się z rzadziej dodawanymi rozdziałami. Ogólnie to nawałnica sprawdzianów, kartkówek, egzamin szóstoklasisty się zbliża, piszę egzamin jeszcze z angielskiego, będę pisać egzaminy, żebym się do gimnazjum dostała i kolejne tony książek do nauki, więc jednym słowem masakra. No i do tego różnego rodzaju problemy szkolne i nie tylko, więc jak wracam ze szkoły to kładę się na łóżko i usypiam, budzę się około 22, przebieram się i kąpie, robię lekcje i śpię. Także jeszcze raz przepraszam. Dziękuj za komentarze :> Z wielką chęcią będę rozsyłać różne blogi. Nie zanudzam. Dobrej nocy *.* 

niedziela, 3 marca 2013

Rozdział 8

*Emily*
Razem z Zaynem spędzaliśmy czas na plaży, co prawda byłam cały czas w ciuchach, ale i tak było cudownie. Wybiła już chyba godzina 16.00, a my dalej siedzimy i gapimy się w wodę.
- Zayn, już szesnasta. Masz zamiar dzisiaj wrócić do domu?- zapytałam.
- Myślałem, żebyśmy pobyli tu trochę dłużej, ale nie masz ciuchów, prawda?
- No, właśnie i tu jest główny problem.
- No to w takim razie, wracamy do Londynu, ty i ja bierzemy ciuchy na jutro i pojutrze i jedziemy nad jezioro!
- Zayn, dzisiaj sobota, jutro będzie niedziela, a pojutrze będzie poniedziałek, a ja mam studia... Nie jestem pewna czy moje je ta po prostu olewać...
- No to do niedzieli?
- No dobra.
Wstaliśmy z piasku, otrzepaliśmy nasze ubrania i udaliśmy się do samochodu, następnie do domu, aby zabrać wszystkie rzeczy.

*Alex*
- Harry, już po czwartej. Chcesz tu spędzić całą noc?
- No dobra, chodź.- chłopak podał mi rękę, którą złapałam. Poczułam dreszcze na moim ciele. Zimno było.
- Zimno ci?
- Troszeczkę, ale to nic. Zaraz będziemy u mnie.
Lokers zdjął swoją bluzę i podał mi. Założyłam ją na siebie i powiedziałam:
- Dziękuję, od razu lepiej.
- Harry Styles działa cuda!
- A żebyś wiedział.- ucałowałam go w policzek.
Wsiedliśmy do samochodu i jechaliśmy przez Londyn wsłuchując się w piosenki, które leciały w radiu.
- O słuchaj, to moja ulubiona piosenka.
Z głośników dobiegał utwór Linkin Park- Lost in the echo. Podgłosiłam i zaczęłam delikatnie nucić.
- Jesteśmy na miejscu.- wyjrzałam przez okno i dostrzegłam mój blok. Otworzyłam drzwi od samochodu, ucałowałam chłopaka w policzek i udałam się do domu.
Cholera, cały czas miałam bluzę Hazzy. Kurde, ja to jestem zdolna. Poszłam do łazienki, wzięłam prysznic i umyłam się. Następnie przebrałam się w dresy, w których przeważnie śpię. Dźwięk otwierania drzwi. Pewnie Emily wróciła. Wstałam z łóżka, ale tylko po to by wziąć do rąk laptopa. Ona delikatnie zapukała i powiedziała:
- Sory, przeszkadzam?
- Nie no co ty. Jak tam u was?- zapytałam.
- Dobrze, właśnie chciałam ci powiedzieć, że wybieramy się z Zaynem nad jezioro. Tylko do jutra i przyszłam się spakować. Mam nadzieję, że się nie obrazisz?
- Nie no, co ty. Miłego wyjazdu :)
- Dzięki.
- Pomóc ci się spakować?
- Nie trzeba, dam sobie radę.- przytuliła mnie- ale dzięki. Zgadamy się. Obiecuję!
- Leć się pakować. Pewnie czeka na dole.
- Nie, akurat też pojechał się spakować. No to idę.
- Pamiętaj, zabierz jakiś kostium.
- Hahahaha no dzięki. Będę pamiętać.
Pobiegła się spakować. Latała po całym mieszkaniu. Zadzwonił domofon. Udałam się, żeby otworzyć i usłyszałam głos Zayna i Harrego, najpierw Zayna.
- Cześć, ja do Emily. Chyba ci już mówiła...
Zaśmiałam się.
- Tak, mówiła. Jasne, wchodź.- i tu dobiegł do mnie głos Stylesa.
- Hej kotku- mimowolnie się uśmiechnęłam- A czy ja mógłbym tak ci potowarzyszyć? No wiesz, będziesz sama...
- No nie wiem, czy to dobry pomysł.... Właź i nie gadaj!
Otworzyłam im drzwi, jak również te do mieszkania. Spowrotem udałam się do siebie na łóżko. Bez laptopa by się nie obyło. Jak zwykle weszłam na byle jaką stronę plotkarską. No i to co zobaczyłam było bardzo dziwne...
'Harry Styles ma nową! Są zdjęcia z zoo!', 'Czyżby Styles znowu się zakochał?', 'Ile czasu minie, aż nowa dziewczyna złamie mu serce?'
Hahaha no bardzo śmieszne te strony, chyba jednak wejdę na Twittera. No i interakcje, aż się boję czytać.
@AlexEdwards Nie zasługujesz na niego
@AlexEdwards Jego była była o wiele lepsza
@AlexEdwards Zgiń!!!!
@AlexEdwards Jesteś za brzydka dla niego!
@AlexEdwards Jedziesz tylko na jego kasę!
I wiele, wiele innych. Zyskałam też sporo followersów, szybko zrobiłam follow backi. Zawsze tak robię. Stwierdziłam, że zrobię trochę na złość moim 'przyjaciółkom' i napiszę coś mega przesłodzonego do Hazzy.
@Harry_Styles dziękuję za dzisiaj <3
Chwilę potem było masę #RT i odpowiedzi. Jakoś nie miałam ochoty ich wszystkich czytać. Wyłączyłam laptopa i zobaczyłam ukazującą się postać w moich drzwiach. Momentalnie się uśmiechnęłam.
- Hej, co tam?- zapytał, jednocześnie ukazując swoje dołeczki.
- A nic. Miałam sporo interakcji. Chyba Directioners już zdążyły zauważyć, ze jesteśmy razem.
- Ale takim w pozytywnym sensie?
- Po części. Było też wiele typu zgiń i tak dalej.- potrząsnęłam ramionami.
- Wow, odporna jesteś na hejty.
- A żebyś wiedział. Jakoś nie ruszają mnie teksty zdesperowanych nastolatek, które chcę, żebym umarła. Nie ważne.
Chłopak usiadł koło mnie. I złapał mnie za rękę.
- To co robimy?- zapytał i zabawnie poruszał brwiami.
- Ja chyba zaraz pójdę spać, jestem padnięta.
- No to ja będę robił za poduszkę, a może obejrzymy jakiś film? Hm?
- O, i nawet wiem już jaki! Oglądałeś kiedyś taki polski film jak 'Sala samobójców'?
- Coś o nim słyszałem, ale nigdy nie widziałem. A masz?
- Nie, to znaczy na necie obejrzymy, co?
- No spoko.
Wyszłam spod kołdry i pobiegłam po ładowarkę od laptopa. Jak wróciłam Harry się wyszczerzył.
- Co się stało?- zapytałam.
- Lubisz koty?- spojrzał na moją koszulkę.
- Hahaha, to tylko t-shirt do spania, ale nie mam im za złe, że są. Są nawet słodkie.
- Serio? Nawet? Weź no proszę cię, ty się chyba nie znasz!
W tym momencie zaczął mnie gilgotać. No nie mogę, czemu musiałam mieć takie łaskotki?!
- Ehmm, sory, że przeszkadzamy, ale chcieliśmy powiedzieć, że już wyjeżdżamy.- powiedział nieco zakłopotany Zayn.
- Aha spoko. To miłego wyjazdu i szerokiej drogi. Jedźcie ostrożnie.
- No i zastanówcie się co zrobicie, zanim to wykonacie...- Dokuczył im Harry. Zayn popukał się w czoło, po czym oboje zniknęli i zostaliśmy tylko ja i Harry.
- Nie myślałaś może, żeby jakoś powiedzieć Directioners o naszym związku?
- Nie, jakoś nie myślałam nad tym jeszcze, a co, masz zamiar w krótkim czasie je uświadomić?
- Wydaje mi się, że one już wiedzą, ale chcę dać im potwierdzenie.
- No to wstawiamy jakieś zdjęcie na twojego tt?
- Jesteś pewna, że chcesz żebym cię oznaczył?
- No a dlaczego nie?
- Podam ci główny powód; hejty, hejty i jeszcze raz hejty. Nie rusza cię to? Ani trochę?
- Nie. Nawet mnie nie znają. Czym się przejmować?
- I takie nastawienie rozumiem!
Harry wyciągnął swój telefon, zrobił zdjęcie, po czym wrzuciła na Twittera. Już po chwili było masę retweetów i odpowiedzi. Miałam masę nowych followersów. Zupełna nowość!
- Powiedzieć ci coś szczerze?- zapytałam chłopaka, ten tylko kiwnął głową.- Nie chce mi się oglądać tego filmu. Wolę pogadać, poznać cię bardziej. Co ty na to?
- Ależ oczywiście! Dla mnie to nawet i lepiej. Mało się znamy. To kto zaczyna?
- Ty. Jeśli chcesz. Z chęcią posłuchałabym o twoim dzieciństwie, o twoich byłych, jak wyglądało twoje życie przed x-factor, i wszystko inne.
Zaczęliśmy gadać, nawet bardzo długo.

*Emily*
Obudziłam si w ramionach Zayna. I to dosłownie. Gdzieś mnie niósł, a ja udawałam dalej, że śpię. Dobra, nie będę już tak chłopaka wykorzystywać. Niech trochę odpocznie.
- Zayn? Gdzie ja jestem?- zapytałam rozespanym głosem.
- Obudziłaś się już? Jesteśmy w hotelu nad jeziorem. Mam nadzieję, że ci się spodoba.- W tym momencie otworzył jakieś drzwi i położył mnie na czymś miękkim i zakładam że to łóżko. Ponownie otworzyłam i przetarłam moje oczy i zobaczyłam, że jestem w dosyć nowoczesnym pomieszczeniu, którego jeszcze nigdy nie widziałam. Z okna było widać jezioro. Było pięknie. Światło księżyca odbijało się po taflę wody. Po prostu cudownie! Jak we śnie!
- Zayn, która jest godzina?- zapytałam, ale nie usłyszałam odpowiedzi. Byłam sama. Pewnie poszedł po torby. Delikatnie przymknęłam oczy i udałam się w krainę snu.
* około 3*
Otworzyłam oczy i oparłam się na łokciach. Obok mnie dojrzałam postać Zayna. Spał. Ta słodko wyglądał. Dobra, koniec tych wzruszeń. Wstałam i poszłam do łazienki. Wszystko było wypakowane. Widocznie chłopak zrobił to jak spałam. Zmyłam pozostałości makijażu oraz udałam się szukać moich ubrań. Znalazłam dużą szafę, w której były moje ubrania. W sumie to nie tylko moje, ale i Zayna. Wyszukałam w niej jakieś dresy. Nawet nie wiem kogo co było, bo po pierwsze jest środek nocy, a po drugie to, w czym szukałam, bo trudno było to szafą nazwać, nie ma dna! Normalnie jakby jakieś ogromnie pomieszczenie. Więc znalazłam jakieś dresy i jakiś o wiele za duży t-shirt. Mogę wywnioskować, że jest on Mulata. Ponownie ułożyłam się w łóżku, podciągając kołdrę pod sam nos. Wymacałam jeszcze szafkę nocną, w celu zdobycia mojego telefonu, który potrzebny mi był do napisania smsa do Alex. Poinformowałam ją, że już dawno jesteśmy na miejscu. Mimowolnie zasnęłam.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~`
No i jest! Mam nadzieję, że nie wyszedł najgorzej, i że miło będzie wam czytać moje 'wypociny' :)
U mnie od jutra rekolekcje a i tak zostaję, bo siem rozchorowałam i ogólnie do dupy ;/
A co u was?
Jak chcecie to podawajcie mi swoje twittery to będę informowała was o rozdziałach^^
Komentujcie :>

niedziela, 24 lutego 2013

Rozdział 7

Szkoda mi go było. Widać, że przytłoczyła go ta sytuacja, a Eleanor nie dała mu wyboru. Chłopak bardzo to przeżywa. Usiadłam obok niego i powiedziałam:
- Nie przejmuj się, rozstania zawsze są trudne. Wim ze swojego doświadczenia.- uśmiechnęłam się i poklepałam go po ramieniu.
- Doświadczenia?
- No tak, nie łatwo jest zrywać z osobą, którą się kocha. Jeszcze jeśli to z jej winy. To boli najbardziej.
- Jak wyglądało twoje zerwanie?- zapytał krótko. To pytanie mnie przytłoczyło. Doskonale pamiętam moment, kiedy nakryłam mojego chłopaka na zdradzie. To było jak cios prosto w serce. Czułam tylko jak z moich oczu zaczynają płynąć pojedyncze krople łez. Szybko je otarłam.
- Przyłapałam go na niewierności, wykrzyczałam, że jest chujem i wybiegłam z trzaśnięciem drzwiami. Nawet nie zajął sobie tym głowy. Wrócił do poprzednio wykonywanej czynności.
Chłopak siedział już cicho. Liam zaparzył Louisowi herbaty, a mi podał szklankę wody.
- A wiecie co jest w tym wszystkim najgorsze?- powiedział Louis popijając łyk cieczy. Wszyscy spojrzeli się na bruneta.- To, że ona robi teraz zakupy i świetnie się bawi, a ja siedzę tutaj i się zadręczam tą sytuacją.
- Louis ma rację!- krzyknęła Emily.
Tym razem wzrok innych spoczył na mojej przyjaciółce.
- Powinniśmy iść na miasto, rozerwać się, a nie siedzieć tutaj i opłakiwać coś, do czego się dążyło.
Louis dopił ostatni łyk herbaty, wstał i udał się do pokoju, aby się przebrać. Po pięciu minutach był z powrotem i wspólnie udaliśmy się do klubu.
W klubie, jak to zawsze, głośna muzyka, no i alkohol. Louis bez namysłu usiadł przy barze i zamówił coś z procentami. Szkoda mi go. Tak na poważnie. Liam usiadł obok niego i zaczął go namawiać, żeby wstał, ruszył się, albo cokolwiek, jednak jak do ściany.



***
Obudziłam się... No właśnie, gdzie?
Kurde, Alex, wdech, wydech. Przypomnij sobie co się stało. Cholera, pustka. Ja pierdole, co jest ze mną nie tak. Zmieniłam pozycję z leżącej na siedzącą i dokładnie rozejrzałam się po pokoju. Byłam sama. Chwilę później drzwi się otworzyły i do pokoju wszedł nie kto inny jak Harry. Spojrzał się, po czym kąciki jego ust uniosły się ku górze.
- No witam, jak się spało?- zapytał tylko.
- Czy my... no wiesz... czy my?- jąkałam się.
- Tak, byłaś cudowna.- zamarłam.- hahahahaha żartuję przecież.
- Bardzo śmieszne.- Boże, już pomyślałam, ze nie wiem jakie rzeczy robiłam w nocy.- To jak się tutaj znalazłam?
- No wiesz, trochę się wypiło, a potem nie dawałaś rady chodzić o własnych siłach i wręcz błagałaś, żebym zabrał cię ze sobą.
- Ja nie piję. Teraz gadaj prawdę.- oburzyłam się.
- Byłaś bardzo zmęczona i nie miałaś sił na nic, więc nie chcieliśmy cię już męczyć i TADAM!
 Znalazłaś się u mnie.- uśmiechnął się.
- Teraz już wszystko jasne.- no tak, a co z Emily.- Chwila... Gdzie Emily?
- U Zayna. Też nie miała sił wracać do domu. No i chyba nie tylko z tego powodu...
- A z jakiego?
- No bo nie wiem czy wiesz, ale Zayn bez przerwy o niej nawija. 24 na godzinę. Jakby tylko ona mu była w głowie. Serio. Pewnie się zakochał albo coś...
Może Emily nie traktuje Zayna jak kolegi. W sumie nawet nie mogłyśmy porozmawiać na spokojnie, ponieważ wszędzie byli chłopcy. Muszę wyciągnąć od niej wszystko. Albo nie. Będzie chciała sama mi powie, nie będę naciskać.
- Okej, to ja idę się przebrać, tylko takie jedno 'ale', posiadacie może łazienkę?
- No jedna powinna gdzieś być.- droczył się ze mną Lokers.
- A tak na serio?
- Drugie drzwi po prawej.- uśmiechnął się szeroko.
- Czekaj, jak to się stało, że ja jestem no wiesz... przebrana?- Harry wybuchnął śmiechem.- Co ci tak do miechu? Ja na serio pytam.
- Sama się przebrałaś. Dałem ci ciuchy. Ty na serio nic, a nic nie pamiętasz?
- No nie, a powinnam coś pamiętać?- Boże, aż boję się słyszeć odpowiedź.
- No dobra, dobra, idź się ubrać.
Udałam się do łazienki, załatwiłam wszystkie potrzeby i przebrałam się. Nie miałam czym się umalować, nie miałam nowych ciuchów, nie miałam nawet szczoteczki do zębów. Poprawiłam swoje wczorajsze ciuchy oraz ostatni raz przejrzałam się w lustrze. Powędrowałam do pokoju Harrego. Otworzyłam drzwi.
- Omg!- i je zatrzasnęłam. Nie chciałam odwiedzić go, podczas, kiedy on się przebiera. No ale powiedzieć nie można, ciała to on złego nie ma. Po chwili zobaczyłam jak drzwi przed którymi stałam bardzo oszołomiona. W progu stał Harry i chyba bardzo dobrze się bawił. Nie mógł opanować śmiechu.
- No bardzo śmieszne.
- A twoja mina- nie mógł wydusić z siebie słowa, wszystko przez śmiech.- bezcenna!
- No bardzo śmieszne, a teraz dzięki za dresy i jadę do domu się przebrać.
-  Nie czekasz na Emily?
- Nie.
Zeszłam na dół. chyba wszyscy spali, ponieważ było pusto. Wyszłam i stanęłam w głównym wejściu. No tak, brawa dla mnie, wróciłam do willi chłopaków i udałam się do pokoju Hazzy. Tym razem zapukałam. Po grzecznym 'proszę' weszłam do pokoju.
- Harry, bo jest taki problem.
- Jaki?- zapytał.
- Nie wiem jak wrócić do domu...- znowu wybuchł śmiechem.
- Chodź, zawiozę Cię.- otoczył mnie ramieniem i razem udaliśmy się na moje osiedle.
Wbiegłam do mieszkania i od razu popędziłam do pokoju, żeby zabrać ubrania. Następnie wparowałam do łazienki, w której wzięłam przysznic, przebrałam się i umalowałam. Włosy pozostawiłam rozpuszczone. Wyszłam z łazienki i poszłam do Lokersa, który siedział u mnie w pokoju.
- Nie będzie ci za gorąco?- zapytał mnie zielonooki.
- Nie, jeśli będzie, to podwinę rękawy. W końcu i tak nie jest aż tak ciepło. Dopiero lato się kończy.
- No w sumie masz rację.- uśmiechnął się- A mamy jakieś plany na dzisiaj?
- Czy mamy? No nie wiem. Jakieś propozycje?
- Możemy jechać do chłopaków i pobyć razem z nimi. Tylko pewnie bez Emily i Zayna, oni pobędą pewnie razem we dwójkę. Albo spędzić dzień razem.- zabawnie poruszał brwiami.
- A jak według ciebie?
- Ja wolałbym jechać teraz na miasto. Albo do zoo.
- No tak, zoo to idealnie miejsce. Wprost dla ciebie.- zaśmiałam się. Usiadłam na łóżku, tuż obok niego.
- No wiesz ty co?! Teraz czeka cię kara.- i w tym momencie zaczął mnie łaskotać. Zaczęłam krzyczeć i śmiać się jednocześnie. Nagle moją a jago twarz dzieliło kilka centymetrów, a on patrzył się wprost na moje usta. Nie wiedziałam co robić. Zamknęłam oczy i poddałam się. To było cudowne. Odsunęliśmy się od siebie. Harry delikatnie się uśmiechnął. Patrzyliśmy się na siebie w ciszy. Potem usłyszeliśmy jak drzwi do mieszkania się otwierają a w nich ukazuje się Zayn i Emily. Chwila. Oni trzymają się za ręce. Z serii kolejnych newsów.
Stanęli w progu i gapili się na nas. My tak samo gapiliśmy się na nich.





*Emily*
- Emmm... Cześć. Co u was?- wydusiłam w siebie.
- A w porządku.- uśmiechnął się Harry.
- My już pójdziemy, co nie Harry?- zapytała Alex Harrego
- Tak, bawcie się dobrze.- i pospiesznie udali się do wyjścia.
- No to idziesz się przebierać słońce?- zapytał Zayn
- Tak, już. Idź do salonu, zaraz do ciebie dołączę.
Udałam się do łazienki. Zrobiłam szybki prysznic, umalowałam się i uczesałam koka. Poszłam do Zayna.
- Chcesz się czegoś napić?
- Nie, czekam na ciebie. Mam już plany na dzisiejszy dzień.
- O, jakie? Zdradzisz mi?- zapytałam.
- Nie. Idź się przebrać. Poczekam tu na ciebie. Tylko się pospiesz.
- Okeeej.
Przebrałam się w pokoju i napisałam smsa do Alex.
'Nie było kiedy Ci powiedzieć, ale tak, jestem z Zaynem. Pogadamy jak się spotkamy. Ale bez świadków. No i ty też mi musisz powiedzieć coś o Harrym hmm? Całuję xx'
Na odpowiedź nie czekałam długo. Poszłam do Malika. Usiadłam obok niego i wtuliłam się.
- Ruszamy!- chłopak klasnął w dłonie i pociągnął mnie za sobą do wyjścia.
Jechaliśmy dość długo, ale ostatecznie dojechaliśmy... nad jezioro?
- Zayn?
- Słucham? Podoba Ci się?
- Tak bardzo, ale ja nie mam kostiumu, ani nic.- wydusiłam.
- To będziesz się kąpać w ciuchach.
- Żartujesz?
- Jestem śmiertelnie poważny.
- A ja śmiertelnie poważnie ci mówię, że nie wykąpię się w ciuchach.
- Czyżby?
- Tak.
Zayn zamknął samochód i nim się obejrzałam niósł mnie i szedł w kierunku wody.
- Zayn, nawet nie próbuj!
- Bo co?
- Odstaw mnie, błagam cię!
- Chwila, niech się zastanowię...
Coraz bardziej zbliżaliśmy się do jeziora.
- Zayn do cholery!
- Trochę milej proszę.
- Zayn no błagam cię! Mam w kieszeni telefon!
Zayn wyjął mi z kieszeni telefon.
- No kurwa zajebiście. Zayn no proszę Cię! Nie każ mi się na ciebie obrażać!
- Muszę przemyśleć wszystkie 'za' i 'przeciw'.
- Zayn no proszę cię!
- Mam mały warunek.
- Jaki?!
- Żądam soczystego całusa, kiedy cię puszczę.
- Dobrze, dostaniesz!- w tym momencie mnie puścił, a ja wpiłam się w jego usta.

*Alex*
Droga do zoo minęła bardzo miło. Coraz bardziej zakochiwałam się w tym wariacie. On jest cudowny!
- O czym, albo o kim tak myślisz?
- A tam, nic ciekawego.
- Jesteśmy a miejscu!
- Nareszcie :)
Wysiedliśmy z auta i skierowaliśmy się do kasy. Po wykupieniu biletów zaczęliśmy oglądać zwierzęta. Z Harrym to gorzej niż z dzieckiem, nawet z koni się zachwycał. Musiał pogłaskać itd. Z nim to gdziekolwiek pójść...
- Alex, zobacz!- wskazał na drogowskaz z wizerunkiem lemurów.
- Dobra, idziemy.- zaśmiałam się, on tylko ucałował mnie w policzek.
- Ej, spójrz, jest czas na karmienie.- mogłam ugryźć się w język, ponieważ on był już i starał się namówić panią, która karmiła zwierzaki, żeby nas wpuściła.
- Jestem Harry Styles z TEGO One Direction. Czy mógłbym z dziewczyną nakarmić te zwierzaki?
Babka spojrzała na niego jak na debila i karmiła zwierzaki dalej.
- No niech pani taka nie będzie, mogę dać pani autograf.
- Ja tu tylko karmię zwierzęta...- odpowiedziała znudzonym głosem kobieta.
- No to niech pani da chociaż pogłaskać.
- A ja dam ci je pogłaskać dasz mi święty spokój?- zapytała.
- Tak!- na twarzy miałam wypisany 'facepalm'
Kobieta wpuściła nas na wybieg, a Harry jak opętany wziął jednego do rąk i zaczął z nim biegać i wołać, że już nie odda. Kobieta nie ruszyła się z miejsca.
- Harry oddaj tego lemura...
- No dobrze...
Niechętnie podał zwierzątko kobiecie, podziękował i wyszedł.
- Jesteś idiotą.- powiedziałam do Lokersa.
- I za to mnie kochasz.- ukazał swoje dołeczki i złączył nasze usta.



~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
No i jest siódmy! Jakoś weny brak :c ale co zrobić?
Chcę bardzo podziękować autorce tego bloga, która bardzo mi pomogła, w rozprzestrzenianiu mojego :>
Jestem Ci ogromnie, ogromnie, ogromnie wdzięczna!
Jak chcecie, to możecie napisać mi swoje twittery to będę powiadamiała was o nowych rozdziałach ♥
Komentujcie, to bardzo mobilizuje <3

sobota, 16 lutego 2013

Rozdział 6

Tym razem piszę na górze, ale tylko dlatego, że mam ważną prośbę. Mianowicie poprosiłabym żeby każdy kto czyta napisał jakikolwiek komentarz. Chodzi mi o sprawdzenie ilu was jest^^ Z góry dzięki :>


- Zayn, zabierz go ode mnie, albo inaczej będę krzyczeć!- powiedziałam i uwiesiłam się na jego ramieniu, ten się spojrzał z miną 'facepalm' i wybuchł śmiechem.
- Takie śmieszne? Czyżby? Będziesz mnie ratował!- Louis był coraz bliżej. Mulat stanął przede mną, usiadł po truecku, oparł łokcie o kolana, skrzyżował palce i milczał. Pasiasty stanął jak wryty.
- Zayn, wszystko okej?- zapytałam.
- Ja w imieniu pradawnych bogów nakazuję tobie, pomarańczowy Louisie Tommo Tolminsonie odsunąć się od pani Emily Williams, albowiem jeśli chociażby ją pan dotknie, naruszy pan jej prywatność i jednocześnie będzie to wyrok kodeksu karnego paragraf 67. Przypomnijmy o przerażającej karmie. Wszystko odwróci się przeciwko tobie. Powróćmy do spraw karnych. Każde dotknięcie jej będzie cię kosztowało 100 zł...
- Będę bogata!- przerwała mi Emily.
- Ej, no, niesprawiedliwość, ja też chcę tak łatwo zdobywać kasę!- tym razem Alex wtrąciła się do rozmowy.
- CHWILA! JA SIĘ MĘCZĘ Z PRZEMOWĄ, A WY MACIE MNIE W DUPIE NO!-wszyscy śmiali się jak pojebani.
- A więc skończyłem na kosztach, teraz odnośnie do Emily, życzę sobie 75 procent kwoty od Tommo.- oświadczył mój 'adwokat'.
- A z jakiej racji chcesz coś w ogóle dostać?- zapytałam.
- No w końcu muszę z czegoś żyć, ja ty to sobie wyobrażasz?
- To w takim razie ty będziesz miał 75 złotych a ja ... 25?! Żartujesz chyba?!- no jeszcze czego.
- Czyli nie dostanę moich siedemdziesięciu pięciu procent?
- NIE.
- Louis, zmieniam zdanie. Możesz robić z nią co ci się żywnie podoba.- Lou zaczął biec do mnie jak małe dziecko do mamy. Skarciłam Zayna wzrokiem.
- Wybacz Emily.- powiedział Zayn.
- Daruj sobie.- powiedziałam i zaczęłam uciekać przed wielką pomarańczową marchewką.
Biegaliśmy dookoła kanapy. W końcu mnie złapał. Cała zadyszana poddałam się walce na poduszki, do której dołączył się Zayn, Liam, Niall, Harry i Alex. Miałam bardzo małe szanse na wygraną, poddałam się. A mogłam się schować w łazience, tyle że nie wiedziałam gdzie ona jest.
W tej chwili usłyszeliśmy dzwonek do drzwi, chłopcy nie przerwali zajęcia. Alex udała się zobaczyć kto odwiedził chłopców.

*Alex*
Koniec dobrego. Poszłam otworzyć drzwi. W drzwiach stała ładna dziewczyna, która delikatnie się uśmiechnęła.
- Cześć?- powiedziałam z nutką pytania w głosie.
- Cześć. - minęła mnie i weszła do środka.- Jest Louis? O, Louis, nie chcę ci przeszkadzać, bo pewnie robisz coś znacznie fajniejszego niż odebranie telefonu od swojej dziwczyny, ale chciałam się ciebie czegoś...
I w tym momencie przerwała. ponieważ odnalazła wzrokiem Louisa przebranego za marchewkę, i jednocześnie dręczącego jakąś dziewczynę.- Widać bardzo dobrze się bawisz.
Louis momentalnie wstał i przełknął ślinę. Była cisza. Ja stałam obok brunetki, poprawka, wściekłej brunetki. Biedny Lou.
- Cześć El.- wydusił z siebie chłopak. Był przerażony. stał co najmniej pięć metrów od nas i ani mu się śniło podejść bliżej.
- Cześć El?! Chyba to sen. Mój chłopak raczył dać znak życia! Czekaj zapiszę sobie w kalendarzu.
- Może pogramy w...- Niall chciał dokończyć, lecz dziewczyna mu przerwała.
- Nie, nie zagramy.
- Dobrze, przepraszam.- zasmucił się blondyn.
- Może będziesz milsza dla mojego przyjaciela?- powiedział stanowczo Louis.
- Louis, czy ty sam siebie słyszysz? Albo widzisz jak jesteś ubrany? Jak warzywo! Ostatnio zapomniałeś również, że masz dziewczynę, tylko zabawiasz się z jakimiś dziwkami!
Zamurowało mnie. Chyba troszeczkę przesadziła.
- Nie masz prawa mnie tak nazywać- wtrąciłam się.- Nie masz prawa, nawet mnie nie znasz. Widzisz mnie pierwszy raz w całym życiu i tak na mnie mówisz.
- Nie rozmawiam z tobą.- warknęła chamsko.- Rozmawiam z nim- wskazała na Louisa.
- Nie, to nie jest rozmowa. Najpierw się zastanów, potem mów.
- Chyba już pójdę.- powiedziałam
- Ja też już chyba powinnam iść.- dodała Emily. Wstała i podeszła do mnie, Zayn zdążył ją złapać za rękę.
- Nie idźcie jeszcze.- powiedział szybko.
- Chyba przeszkadzamy...- nie zdążyłam dokończyć. Ta dziwna mi przerwała.
- Dokładnie. Wyjdźcie. I to w trybie natychmisatowym.
- Skończ do cholery!- skarcił ją Louis.
- Proszę, przy wszystkich. Tobie nigdy nie wstyd.- nie polubiłam jej.
- A tobie nie wstyd tu przychodzić i zachowywać się jak rozwydrzona nastolatka?!
- Zapomniałeś chyba, że jesteś moim chłopakiem, a chłopak powinien być milszy dla swojej dziewczyny.
- Po co tu przyszłaś?
- Nie odbierałeś telefonów, nie odzywałeś się. Jesteś moim chłopakiem, zaangażuj się trochę w ten związek!
- Nie mam się już w co angażować, znowu robisz aferę o byle gówno.
- Co chcesz powiedzieć przez 'znowu'?- zapytała
- Zapomniałaś o sytuacji w restauracji tydzień temu? Mam wszystkim przypomnieć?- dziewczyna ani drgnęła- Otóż zaprosiłem Eleanor na randkę w bardzo drogiej restauracji. Mieliśmy rezerwację na 17.00, a zjawiliśmy się o której? Byliśmy po dziewiętnastej. Mniejsza o to. Po kolacji, kiedy szliśmy na spacer, Eleanor poszła na zakupy! To miał być cudowny wieczór, a nie, że ty poszłaś do Centry Handlowego a mnie zostawiłaś! Wiem, że to gówno, ale ostatnio widzisz tylko czubek swojego nosa!
- A ty jak zwykle masz jakiś problem dotyczący mojego sposobu bycia!
- Wydaje mi się, że bez przerwy się kłócimy! Nie lepiej to skończyć.- Wszyscy spojrzeli w zaszklone oczy Louisa. Był wyraźnie zmartwiony i smutny.
- Tak bardzo tego chcesz?- zapytała.
- Tak będzie lepiej. A teraz idź.
Oczy brunetki napełniły się łzami, które spływały po policzkach. Dziewczyna wybiegła z domu jednocześni zatrzaskująć za sobą drzwi. Louis oparł się o ścianę i zjechał po niej na podłogę. Skrył twarz w dłoniach.
- Louis, jesteś pewien, że dobrze zrobiłeś?- zapytał go Liam.
- Tak, jestem pewien.



~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Heeeejo <3
Jak wam mija tydzień?
Jeszcze raz proszę o jakikolwiek komentarz. To ważne :)
Mam nadzieję, że ten rozdział się podoba
Komentujcie, dzięki komentarzom mam wenę :**
Kocham was wszystkich


Zayn ruchacz dla was :p