poniedziałek, 10 czerwca 2013

Rozdział 10

-Aleeeeeeeex- do moich uszu dobiegł głośny krzyk Emily. Z niechcenia otworzyłam oczy. Chwila. Wróć.
Dlaczego ona w ogóle jest w domu? Dlaczego nie jest z Zaynem nad jeziorem? Może wcześniej wróciła?
- Wróciliście już? Jak było? Zayn u siebie? Opowiadaj wszystko!- powiedziałam z nadzieją, że z tego co mi powie dowiem się wszystkiego.
- Skąd wróciliśmy? Jaki Zayn?- zamurowało mnie.
- No byłaś przecież razem z Zaynem nad jeziorem. Jak było?
- Ty się dobrze czujesz?- zapytała Emily.
- No tak. Pytam poważnie.
- Ale ja nie znam żadnego Zayna. Nie byłam nad żadnym jeziorem. Byłam cały czas tutaj. Alex, wszystko w porządku?- no przecież była z Zaynem. Co jest n ie tak do cholery?!- Musiało Ci się to przyśnić. Musiał to być bardzo realistyczny sen.
- Chyba tak.- uśmiechnęłam się lekko- to co dzisiaj jest?
- Dzisiaj jest piątek, 21 marca. Pierwszy dzień wiosny i jak na wiosnę przystało, świeci słońce. 
- Czyli idziemy na uczelnię?- zapytałam jeszcze.
- Tak, przynajmniej ja, bo nie wiem, czy ty zdążysz.
Wyczołgałam się z łóżka. To wszystko było dziwne. No cóż. Sen jak sen. Pewnie każdej Directionerce się coś takiego zdaża. Udałam się do łazienki i wzięłam szybki prysznic. Następnie owinęłam swoje nagie ciało ręcznikiem, umalowałam się, uczesałam oraz poszłam do siebie, żeby wybrać coś do ubrania. Przebrałam się, po czym zjadłam batonika i razem z Emily, która ubrała się jak na lato, na szczęście przebrała się. Co ja z nią mam. 
Spóźniłyśmy się na zajęcia, ponieważ w mieście były korki i autobus się spóźnił. Fajnie. A więc wbiegłam do sali, w której miałam zajęcia.



*Emily*
Alex się spóźniła. Haha pokraka. No ale ja też, więc nie tylko ona jest pokraką. Udałam się do mojej klasy i  rozpoczęła się kłótnia z wykładowcą. Boże.
- Dzień dobry, przepraszam za spóźnienie.
- O! Pani Williams zaszczyciła nas swoją obecnością! Jak miło!- wyczuwacie ten sarkazm?
- Powiedziałam 'przepraszam', więc nie wiem o co teraz chodzi...
- Nie wiem, czy zauważyłaś, ale to są studia, nie gimnazjum! Tu nie możesz sobie przychodzić w kratkę, albo jeszcze inaczej. Nie jedna osoba marzy, aby się dostać do takiej szkoły, a ty to sobie lekceważysz!
- Jezu, tylko raz się spóźniłam. Nie mam pojęcia o co taka drama.
- A to kiedy chodziłaś w kratkę? Ciekawe co na to Twoi rodzice, kiedy się dowiedzą, że olewasz studia.
- Moi rodzice nie mają nic do tego. Jestem pełnoletnia i mogę robić co chcę.
- Ale nie możesz już tu przychodzić i twoja pełnoletność wcale a wcale w tym ci nie pomaga!
Stanęłam jak wryta. Nie wiedziałam co powiedzieć.
- Nie może mnie pan tak po prostu wyrzucić za jedno spóźnienie.
Łzy wypełniły moje oczy.
- Mogę wszystko. Wiesz ile osób marzy, żeby tu studiować?! Nawet sobie sprawy nie zdajesz co zaprzepaściłaś. proszę opuścić klasę i obiekt.
- W dupę z takim nauczycielem. Nigdy pana nie lubiłam. Żegnam.
Wyszłam z sali, po czym wybiegłam z budynku uczelni. Wsiadłam w pierwszy lepszy autobus, wkładając słuchawki w uszy i wsłuchując się w dzwięki muzyki wydobywające się z mojego iPoda.

*Alex*
W sali nie odbywał się żaden układ. To było dziwne ponieważ wykładowca przeważnie zaczynał wcześniej, a tym razem ja jestem spóźniona. Wszyscy siedzieli jakby w kole a w środku był uczeń, który skądś mi się kojarzył, ale nie mogłam zorientować się skąd. Chwilowo odwróciłam uwagę od tego chłopaka i wszyscy spojrzeli się na mnie, kiedy powiedziałam przyzwoite "przepraszam za spóźnienie". Ujrzałam wtedy dokładne rysy chłopka. W klasie była cisza, niczym w opuszczonym mieście, w którym nikt nie mieszka, ponieważ jest zbyt zniszczone. Chłopak był cholernie przystojny. Widać, że był znany. Tylko skąd go znałam? Blondyn, włosy na żel? Już wiem. One Direction. Zespół, za którym szaleję. Ku zdziwieniu wyglądał zupełnie inaczej w realu niż w moich snach. Nic.Podeszłam do nauczyciela i zapytałam się, czy tak będą wyglądać dzisiejsze lekcje, to znaczy, że blondyn opowiada o swoim niezwykłym życiu. Kiedy odpowiedział, że tak, zapytałam się, czy jestem potrzebna na tych lekcjach, po czym opuściłam budynek. Postanowiłam wrócić do domu. Wypakowałam wszystko, co miałam z torby i zastąpiłam to iPodem, komórką, portfelem, następnie zabrałam deskorolkę i udałam się do parku.

-----

*Emily*
Otworzyłam oczy. Byłam w autobusie. I po mojej chęci do życia bez problemu mogłam stwierdzić, iż zasnęłam i nie mam bladego pojęcia gdzie się znajduję. Bez namysłu pobiegłam do kierowcy.
- Yhm.. Przepraszam bardzo. Bo ja jakby zasnęłam. Mógłby mi pan powiedzieć gdzie jesteśmy?
- Jesteśmy niedaleko Londynu w Southwark.
- Dziękuję.
Wysiadłam. Boże, co ja mam teraz zrobić? Zaczęłam przeszukiwać torbę, po czym wyciągnęłam iPhone'a. Bez wahania wybrałam numer Alex i czekałam.

 Nie masz wystarczająco środków na koncie, aby zrealizować połączenie. Prosimy doładować swoje konto.

Cholera. Jestem w czarnej dupie.
Włączyłam dźwięk w telefonie i usiadłam na huśtawce w jakimś placu zabaw, czekając na sygnał od kogokolwiek. W końcu zaczną się o mnie martwić. Muszą...

*Alex*
Odpychałam się prawą nogą, przekładając ciężar ciała na lewą, która kierowała deskorolką i jechałam między drzewami w parku w Londynie. Uwielbiam takie spędzanie czasu. W pewnym momencie usłyszałam donośny krzyk mojego imienia. Momentalnie się odwróciłam, po czym straciłam panowanie. Poczułam tylko uderzenie i białe światło.





~~~~~~~~~~~~~~
Bardzo przepraszam Was za tak długą przerwę, ale albo klawiatura mi się zapsuła, albo miałam nawał sprawdzianów, albo nie miałam sił ani czasu, albo zero pomysłów. Generalnie to taki zwrot akcji i ten sen może nie jest najlepszym pomysłem, ale mimo wszystko to moje opowiadanie, co nie? Chciałam Was jeszcze poinformować, że mam inny adres Twittera, więc proszę, żeby każdy kto chce wiedzieć o rozdziale musi się podpisać w komentarzu. Mam nadzieję, że będziecie ze mną cały czas, mimo iż na spory czas Ws zostawiłem <3 <3 <3

1 komentarz: